Wszyscy lubimy otrzymywać prezenty i zazwyczaj bardzo się z nich cieszymy, choć nieraz szybko nam powszednieją i o nich zapominamy. Ponad rok temu zostaliśmy obdarowani „Świętami z bajki”, a mnie wciąż korci by po raz kolejny zajrzeć do tajemniczego pudełeczka i odkryć w nim coś, czego nie dostrzegłam poprzednim razem. Jak inaczej przeżywa się kolędy słuchając ich w takim wykonaniu i z takim muzycznym towarzystwem. Nigdy wcześniej nie podejrzewałam, że kolędy można zaśpiewać w taki sposób. Na małym zielonym krążku został zawarty cały sens tego szczególnego świątecznego czasu. I wielka radość i wyciszenie i zaduma. Cała prawda tamtego czasu zestawiona z naszą rzeczywistością, z naszym tu i teraz. Zamęt, rozpacz, trwoga... kogoś zabrakło przy wigilijnym stole... gdzie nam współczesnym szukać nadziei? Zanim płytę przesłuchałam „porządnie” w całości minęło dobrych parę tygodni, bo wciąż się przy czymś zatrzymywałam, do czegoś musiałam wrócić.
Paweł Gabriel napisał/a:
Od wieków malarze i pisarze, poeci i kompozytorzy, muzycy i artyści, zawsze starali przetworzyć swoją radość i natchnienie wywołane faktem Bożego Narodzenia na jakąś formę sztuki. Pani Edyto WRESZCIE.
Człowiek czasem zatrzymuje się nad jakimś dziełem sztuki. Słucha, ogląda, smakuje każdym zmysłem... potem życie toczy się dalej, a my uświadamiamy sobie, że już nie jest tak samo, że coś się w nas zmieniło. Taka jest właśnie moim zdaniem rola sztuki; poruszyć, skłonić do zastanowienia, przywrócić w nas harmonię i pozwolić lepiej zrozumieć drugiego człowieka. Mamy „Święta z bajki”, możemy się nimi cieszyć i z tą samą radością wciąż po nie sięgać i świetnie... bo czy ktoś chciałby żeby pięknie było tylko od święta?
P.S.
Tak się jakoś w tym roku złożyło, że część wigilijnego wieczoru musiałam spędzić poza domem. Próbując przywołać choć trochę świątecznego nastroju słuchałam nadawanego w radio koncertu kolęd. I chyba właśnie wtedy tak naprawdę dotarło do mnie, co Edyta Geppert miała na myśli mówiąc przed rokiem, że długo nie miała odwagi nagrać płyty z kolędami. I jak tu się dziwić, że gdy ta odwaga już przyszła, to dostaliśmy do ręki dzieło doskonałe.
Ostatnio zmieniony przez Majka 31 Gru 2012 06:16, w całości zmieniany 1 raz
Zapraszając Edytę Geppert w swoją Bożenarodzeniową przestrzeń, słuchając Jej w kolendowo-świątecznym repertuarze, mam pewność, że nie towarzyszy temu żaden dysonans poznawczy, deliberacje i semantyczne spory. Nie ma masek, cienia fałszu, ukrytych znaczeń, nagłych odkryć. Jest promieniująca radość połączona z wielką pokorą, może obawą, a także głębokie przeżycie wypowiadanych słów. Przecież to wielowiekowa tradycja i opis zdarzeń, które zna każdy z nas. Uwielbiam tę ogromną moc i jednocześnie wielkie wzruszenie wynikającą z treści Kolęd często pisanych ludowym i prostym językiem, cudownie podanych przez bardzo osobistą interpretację Edyty Geppert. Niekiedy jest to czysta poezja jak piękny, przepełniony bajkowa aurą tekst Jacka Cygana, oksymoronowa perła Karpińskiego lub utwór Magdy Czapińskiej, aktualny jakby wyszedł spod jej pióra godzinę temu. Wnikają one do centrum duszy, ściskają serce i gardło. I te wspaniałe aranże Krzysztofa Herdzina. Głosy i dźwięki z tej płyty już zawsze będą mi towarzyszyć w ten wyjątkowy czas. A puste nakrycie przy moim wigilijnym stole może zająć ktoś inny, bo Wy przy nim już na stałe zagościliście.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach