Uff, już trochę wróciłam do rzeczywistości - i weekend pod hasłem "koncerty w miasteczku na końcu świata" już uleciał do historii...
W zasadzie powinny to być dwie relacje, ale...
Małe miasteczka na wschodzie kraju bywają takie urocze z ich maleńkimi cerkiewkami, wąskimi uliczkami i... ciepłą publicznością, dla których koncert Edyty Geppert to prawdziwe święto. Potężne tłumy, nadkomplet na widowniach, gorące przyjęcie i tak wiele wzruszających wyznań po koncertach... nierzadko okraszonych rzęsistymi łzami... W Biłgoraju publiczność nawet zaśpiewała Pani Edycie STO LAT, już po wszystkich bisach, gdy potężnymi brawami wywołali Ją po raz kolejny na scenę, już po zaświeceniu świateł, a zwykle już wówczas jest koniec spektaklu i Pani Edyta bardzo rzadko wtedy daje się namówić nas ponowne wyjście na scenę.
Po koncercie objawił się niesamowity fan, Nikodem - w poważnym wieku lat pięciu, który wpadł w euforię na widok Pani Edyty: "To naprawdę prawdziwa Edyta Geppert?? Najprawdziwsza?! To ta, która śpiewa KOCHAM CIĘ ŻYCIE???!!! Ojeju...." - wykrzykiwał z przejęciem. Słodki widok Dostał zdjęcie z autografem i wdał się w poważną rozmowę z Panią Edytą; oświadczył że ma dwie Jej płyty i że na pewno jeszcze przyjdzie na koncert, może nawet cztery razy
Obydwa koncerty były z towarzyszeniem Piotra Matuszczyka, który dzielnie zastępował Krzysia Herdzina. I wielka dla mnie niespodzianka - CIEŃ KSIĘŻYCA !!!
A na zakończenie koncertu - pierwszy raz Piotr zagrał "Sentymentu mgłę" z solówką, którą zwykle Krzyś tak pięknie ubarwia - tym razem przejął ją Jurek Szarecki na trąbce i to było moocne uderzenie na koniec Super ))) Jednak ta piosenka ma nieskończone możliwości...
PS. Tak zupełnie nie będąc złośliwym - ktoś tu gdzieś niedawno pisał, że zapytany 30-latek nie wiedział kto to jest Edyta Geppert... Nikodem by mu to gruntownie wytłumaczył
Pozdrowionka jesienne !!
_________________ * Gwiazdka *
Ostatnio zmieniony przez Gwiazdka 28 Paź 2009 09:01, w całości zmieniany 2 razy
Witam.
Piszesz Gwiazdko o „Sentymentu mgła” z solem Jerzego Szareckiego na trąbce. Kurczę, to musiało zabrzmieć, podwójnie pięknie bo niespodziewanie. Uwielbiam wszystkie "Seweryny" z płyty „Nic nie muszę” , ale fantastyczny i rozluźniający klimat tego utworu pod koniec krążka powoduje nieodwołalny odruch palca w kierunku przycisku „repeat”. I jeszcze „Cień księżyca”. Jesteś szczęściarą i tyle. Pozdrawiam wszystkich frumowiczów, a Pana Nikodema w szczególności. Też będę miał niedługo 5 lat, tylko mi jacyś złośliwcy, bez przerwy, zero dopisują.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach