Już wszystko jasne - 29 maja, godzina 20.00, dziedziniec Zamku Królewskiego w Niepołomicach - na dole jest link do plakatu imprezy Wstęp wolny. Zapowiada się cudny wieczór, w pięknej scenerii! Oby tylko nie padało
No! Została niecała doba do koncertu, Niepołomice już żyją jutrzejszym świętem - na dziedzińcu Zamku dziś kończyli rozstawianie wielkiej sceny, a okoliczne portale rozpisują się o imprezie:
http://www.mojabochnia.pl/?p=9666
Oby tylko pogoda nie spłatała figla!
A zresztą - co tam deszcz, damy radę
TAK!
Jeśli w Krakowie jest bodaj odrobinę tak, jak we Wrocku, to będzie cieeeeeeekawie.... ulewa za ulewą i ogólnie wichura ale zdaje się, że masz rację, czy nam jest deszcz straszny? Albo burza?? Żadna aura nam nie będzie rozkazywać
Dziedziniec Zamku Królewskiego to z założenia właściwe miejsce dla koncertu Królowej Edyty...
Niestety pogoda wystawiła na ciężką próbę organizatorów, artystów i publiczność... Oprócz mniej lub bardziej intensywnych opadów deszczu - paskudny, przenikliwy, mokry chłód.
Ale cóż - show must go on...
Niecałą godzinę przed koncertem szybka decyzja organizatorów: przyszło nie za wielu ludzi, więc przenosimy koncert do Sali Akustycznej Zamku, zmieszczą się tam wszyscy... Przynajmniej będzie cieplej. Pośpieszne przestawianie świateł, próba dźwiękowa w nowym miejscu, lekkie zamieszanie... Na 20 minut przed rozpoczęciem koncertu - wiadomość "z zewnątrz" - doszło bardzo dużo ludzi, w żadnym razie nie zmieszczą się wszyscy na tej sali. I dylemat - gdzie wobec tego koncert ma się odbyć. Szybka decyzja Pani Edyty - skoro tu wszyscy sie nie zmieszczą - gramy na zewnątrz, na Dziedzińcu. Wiec - w deszczu, chłodzie, niewygodzie...
Istotnie, w ciągu kilkunastu minut arkady i krużganki wokół Zamku zapełniły się kilkoma setkami ludzi! Najodważniejsi zasiedli na środku dziedzińca, na mokrych krzesłach, pod parasolami, płaszczami nieprzemakalnymi, z nogami w kałużach wody... Ale co tam! Cóż znaczą takie kaprysy pogody, skoro koncert rozpoczął utwór - niespodzianka, przepiękna kompozycja Jacka Kaczmarskiego - "Źródło" !!!! No rewelacja! Poruszający, głęboki tekst i jego analogia do aury; potoki wody przetaczające się wąwozem w piosence stały się namacalne, wciskając się do butów i za kołnierze... W tym momencie pogoda przestała mieć znaczenie - parasole lądowały na ziemi, bo klaskać z nimi w łapach to trochę niewygodnie...
Koncert był na przekór kapryśnej temperaturze eksplozją energii, publiczność bardzo żywiołowo reagowała na wszystkie utwory, zwłaszcza część kabaretowa rozbawiła mocno, jak również najbardziej znane szlagiery powodowały burzę braw, pisków i ogólną euforię. Koncert zakończyły wyproszone bisy, Pani Edyta już mocno przemarznięta zaczęła żegnać się z publicznością utworem "Nic nie muszę". W odpowiedzi jakiś anonimowy fan ukryty gdzieś w cieniu krużganków wrzasnął na cały dziedziniec: "Musisz Edyta, musisz"!!! Na to mogła być tylko jedna odpowiedź - "Wypijmy wódki łyczek z domieszką cichych łez" - czyli tak wyczekane przez dziewczyny "Polskie życie" ... I już koniec, Pani Edyta zeszła z mokrej, śliskiej sceny, znikając w mroku krużganków. Bardzo była dzielna tego wieczoru. I ta Jej decyzja, żeby koncert jednak odbył się na Dziedzińcu... Wielki gest w stronę publiczności, aby nikt, kto przyszedł Jej posłuchać, nie pozostał na zewnątrz, bez możliwości uczestniczenia w koncercie... I dzielny był Krzyś Herdzin - z kompletnie przemarzniętymi rękoma, dał z siebie wszystko, aby zagrać równie dobrze, jak zazwyczaj.
No i cóż tu jeszcze dodać? Trzeba tam być, aby poczuć, jak nagle odpływa z organizmu całe zimno, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - wraz z pierwszym dźwiękiem wyśpiewanym przez Królową Edytę na Zamku Królewskim... Jak znakomicie nagłośniony, dźwięczny jak kryształ głos wypełnia przestrzeń i płynie pomiędzy kroplami deszczu... Jak uzupełnieniem fortepianowego akompaniamentu stają się strugi wody, rytmicznie bębniące w parasole, z delikatnym szumem kapiące pod nogi... To trzeba przeżyć, dać się zmoczyć deszczowi i przewiać wiatrowi - i z uskrzydloną duszą wrócić do ciepłego domu - i wsłuchać się w krople deszczu ciągle padającego za oknem - czy między nimi nie słychać wciąż szeptu "...Czy pamiętasz, jak to było..."
Tak myślę, że teraz każdy deszcz będzie mi przypominał ten wyjątkowy koncert... Może w końcu polubię deszcz...? Bo - jak widać, czasami ma swój urok...
Masz rację, to trzeba przeżyć! Trzeba przeżyć, nawet jeśli się wróci do domu kichając, z bolącym gardłem i katarem..
Ale zdecydowanie WARTO BYŁO!!!
Taki koncert w strugach deszczu.. - dosłownie!
I to "Źródło"!!! Coś niesamowitego! Piosenka - CUDO!!
Potwierdziło się, że fanki są niezniszczalne ))
Achh.. więcej takich chwil!
Oczekiwanie na koncert było dość przyjemne, wtedy jeszcze tylko kropiło. Niepołomicka filia Fanklubu z radością słuchała próbnych tonów, a Marta Nemo zapewniła nam racje żywnościowe
Publiczność była interaktywna, męska część widowni z owacjami przyjęła myśl o kobietach i trzepakach. Najwięcej komentarzy nadzwyczajnych dotyczyło jednak pogody i tytułowego utworu z najnowszej płyty ("Nic nie muszę - oczywiście poza tym, że musi występować w tym deszczu" ).
Po ciepłym powitaniu Artystów zrobiło się już cieplej, został jedynie deszcz. Trudno było klaskać w rękawiczkach/z parasolami, ale publiczność okazała swoje emocje uwolnione pięknym śpiewem. No, grą też.
Historie się powtarzają, na kolanach kwiaty wręczał tym razem któryś z organizatorów
A propos powtarzania: niektórzy nie lubią się powtarzać, ale zawsze pozostaje to samo: DZIĘKUJĘ!!!
Ostatnio zmieniony przez Oskar 31 Maj 2009 08:32, w całości zmieniany 2 razy
No tak, dla Sztuki trzeba się poświęcić? Prawda? Dla takiej Sztuki, a tym bardziej, dla tego jednego utworu, który jest dla mnie tak ważny (Polskie życie - dla niewtajemniczomych), to ja nie takie poświęcenia mogę ponosić... a jeszcze taka niespodzianka na początek!
A było tak (a to tylko widok na 1/4 dziedzińca!):
O miejsce przy barierce krużganka trzeba było się nieźle postarać...
ale podobno twierdziłyśmy, że deszcz nam nie straszny?
PS No, czekoladowe i francuskie ze szpinakiem na majówce musi być! Smacznego i na zdrowie jakby co, to ja chętnie - lubię karmić ludzi
Martuś uwieczniłaś właśnie ten moment, w którym parasol nie znajdował się nad moją głową, tylko pod nogami (i to chyba był przełomowy moment dla moich PROSTYCH - do czasu - włosów)
A ja uwielbiam być przez Ciebie karmiona! - zresztą z tym się chyba Reszta również zgodzi Czekoladowego jeszcze mam w domu parę kawałków!!
Ale my też się musiałyśmy nasiedzieć, żeby takie miejsca mieć!
Ale jak tak sobie myślę, jak zimno było nam ciepło ubranym, to jak zimno musiało być na scenie.. to aż mi się zimno robi!
Pani Edyto Oskar ma rację - nie ma jak tu się nie powtarzać: DZIĘKUJĘ! :*
Ale my też się musiałyśmy nasiedzieć, żeby takie miejsca mieć!
Oj tak tak!! Dziewczyny z narażeniem zdrowia i reputacji pilnowały przez trzy godziny krzeseł w "zerowym rzędzie". A ciasteczka były pycha Dzięki Nie wiem, czy wiesz, ale skoro swoje talenty ujawniłaś - to przed każdym koncertem będziesz molestowana o ciasteczka
Świetne te zdjęcia! chyba zrobione przed samym koncertem, wówczas jeszcze trochę było widno. Krużganki naprzeciw sceny były jeszcze bardziej oblegane - tam było aż czarno od ludzi!
Nie wiem, czy na pociechę, czy na domiar złego - leje tutaj dalej, przez cały weekend...
Nie wiem, czy na pociechę, czy na domiar złego - leje tutaj dalej, przez cały weekend...
Jeżeli jest tak, jak napisałaś wcześniej..
Gwiazdka napisał/a:
Tak myślę, że teraz każdy deszcz będzie mi przypominał ten wyjątkowy koncert... Może w końcu polubię deszcz...? Bo - jak widać, czasami ma swój urok...
W Raciborzu też pada, ale to już jakiś inny deszcz... dobry deszcz nie jest zły! ale koleżanko P. proszę nie miej już życzeń pogodowych przed koncertem!!
A te zdjęcia zrobiłam już w czasie koncertu. Z góry było naprawdę fajnie wszystko wyglądało, i fakt, na balkonie na wprost sceny najwięcej ludzi się tłoczyło
A jeszcze pod koniec koncertu jakiś mały tancerz się ośmielił i tych kałuż szukał
PS a pieczenie w noc przedkoncertową jest bardzo przyjemne ;p Ty mnie tu nie podpuszczaj bo mnie niewiele potrzeba ale to majówki są piknikowe, potem koniec święta
A tam widać moją rudą czuprynę nawet
No co MArta?
"Hurra będzie burza! Ja chcę pioruny! Takiego koncertu to jeszcze nie miałam" i były. A TY byłaś na takim?
"Ja jeszcze koncertu w deszczu nie widziałam..."
Powiedziałabym jeszcze, że w śniegu nie miałam... ale boję się że mnie zbijecie
Sztuka wymaga poświęceń!
A w pięknej, słonecznej pogodzie to nie chciałabyś zobaczyć, co??!! Bo ja bym np chciała, o zachodzie słońca na plaży.... następnym razem to ja Cię zaknebluję.... ale śnieg sobie może być, tyko żeby tak zimno nie!! Ja protestuję... (kichając w przerwach...).
ale śnieg sobie może być, tyko żeby tak zimno nie!!
Śnieg może być, ale na zewnątrz drogie panie!
Ale coś te plenery nas nie rozpieszczają... Nas jak nas, ale tu o Panią Edytę chodzi! I Jej zdrowie!
A swoją drogą bilans plenerów przedstawia się ciekawie - Końskie, Kruszwica - zimno jak późną jesienią! Dla równowagi - Węgrów i Niepołomice - padało Choć w Niepołomicach jedno i drugie...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach