Recital był wspaniały. Generalnie mógłbym zaznaczyć myszką komputerową treść wpisu Majki z koncertu w Gorlicach 27 listopada 2016 roku i na zasadzie kopiuj, wklej dołożyć do kilku swoich zdań. Jak zwykle w przypadku spotkania z Edytą Geppert były wszystkie składniki, które z tego faktu czynią niezapomniane przeżycie, zarówno te artystyczne, jak i inne mające dla mnie również bardzo istotne znaczenie.
Do tych innych na pewno należała dość długa przerwa w koncertowych spotkaniach z Edytą Geppert, ale jak pisał poeta:
Na nic sposobów różnych próbuję
Ciałku wyraźnie czegoś brakuje.
Mus było ruszyć osobistą część ciałka służącą do siedzenia i zdobyć wejściówkę na występ.
Dobrze się stało, że w tym przypadku zachowałem koncertową czujność kupując już na początku stycznia 4 bilety, bo reszta rozeszła się jak przysłowiowe ciepłe bułeczki, w kilkanaście godzin od rozpoczęcia sprzedaży. Jakieś pojedyncze miejsca na obrzeżach sali pozostawały dostępne jeszcze przez 2 dni, po których również znikły.
Wspominam o tym tylko, dlatego, że ilustruje to doskonale zjawisko związane z osobą Edyty Geppert. Nie ma jej w mediach. Nie ma jej w prasie. Nie ma jej w Internecie. Jest za ludzka pamięć i nasze serca. To wystarczy.
A koncert?
Jak w pierwszym moim zdaniu, jak w opisie Majki.
Doskonała proporcja miedzy radością, wesołością, nutą rubaszności, a powagą, zadumą, nostalgią, czasami z dramatycznym opisem rzeczywistości jak w tekście Brodskiego. Szczególnie Piosenka o Bośni i jej interpretacja dostarcza mi taki ładunek emocji, że trudno wyobrazić sobie by mógł być większy. Od pierwszej sekundy przeszywający ciszę, miarowy niski dźwięk tworzący posępny, wręcz złowrogi prolog, zwolnienie tempa, a przez to bardziej wyrazista i dramatyczna narracja, i Edyta Geppert. Jak ktoś tego nie słyszał i nie widział, niech żałuje. Mistrzostwo świata. A po tym wszystkim "Pijmy". Cudowny, przywracający nadzieje, że może będzie lepiej.
W części kabaretowej pojawiły się też premierowy dla mnie, przezabawny wokalny dialog, którego bohaterami byli mąż i żona, a w zasadzie sprzeczka między nimi, dotycząca najprostszej czynności dnia codziennego, czyli zrobienie herbaty dla drugiej strony, jak się okazuje mission impossible and ful of zasadzkas. Jak celnie zauważyła Majka: ilustracja najkrótszej drogi od herbatki do rozwodu. Cymes!
Cały recital to kolejny, jak zwykle cudowny dla mnie czas spędzony z twórczością najlepszych, głównie polskich autorów tekstów i genialnej ich prezentacji przez Edytę Geppert. Oczywiście by wszystko potoczyło się perfekcyjne, jak to u Edyty Geppert, nie do przecenienia jest rola męskiej części ekipy. Ręce same składają się od oklasków. Od wspaniałej reżyserii, do ostatnich dźwięków muzyki i błysku punktowca na scenie. Wielkie dzięki. To była wspaniała uczta.
Z pozdrowieniami G.
P.S. Wielkie dzięki dla Pana Mieczysława za chwilę rozmowy przed recitalem. Życzę dużo radości w realizacji swoich pasji.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach