JEST JEST JEST!!!! Do kupienia w Warszawie w Empiku na Marszałkowskiej, wyłożona w kilku miejscach;-))) również w dziale Bestsellery;-)))))
Już można zacząć święta;-))))
Płyta porażająco dobra!!! Temat kolęd przecież już funkcjonuje w tysiącach wersji, wariacji i różnorakich opracowaniach, ale takich jeszcze nie było. Mnie po prostu zatkało;-))))))
Takie są pierwsze wrażenia;-)))))
Nie sprawdzałyśmy, ale bardzo możliwe, że Empiki w większych miastach również wyłożyły płytki na półki wcześniej.
Siedzę od dwóch godzin zatopiona w kolędach. Całość pięknie dopełnia wiersz Gałczyńskiego recytowany przez Piotra Loretza. Snuje opowieść o ulicy zdradzonego dzieciństwa, o wspomnieniu domu rodzinnego - prawdziwy majstersztyk.
mam nadzieje, żę w słupsku będzie lub w gdyni. Już nie mogę się doczekać
pozdrawiam wszystkich fanów p.Edyty Geppert :*
i zazdroszczę, że już macie płyty.
_________________ Małgosia
Gosia1230
Wiek: 26 Posty: 217 Skąd: Toruń/ Nakło nad Notecią
Wysłany: 13 Lis 2011 09:37
W Empiku w Bydgoszczy również płyta już jest do kupienia. Ślicznie prezentuje się na półce z innymi płytami świątecznymi.
Przesłuchałam, no i... nie wiem, co powiedzieć! Jestem pod wielkim wrażeniem!
Na płycie znajdują się kolędy bardzo znane, ale te przepiękne aranżacje sprawiają, że kolędy są inne, nowe, niepowtarzalne.
"Jezus malusieńki", "Gdy śliczna Panna", "Zgubiliśmy się" i "Lulajże Jezuniu"- wzruszające do łez! A wiersz recytowany przez Pana Piotra- cudowny!
Okres świąteczny uważam za otwarty! )))). Te święta będą wyjątkowe i dłuuuugie )).
Ci, którym nie udało się kupić dziś płyty, mogą posłuchać 30 sekundowych fragmentów, żeby zaostrzyć swój apetyt. Wystarczy wejść ze strony głównej w zakładkę dyskografia - niedawno została dodana najnowsza płyta - i kliknąć na któryś z utworów. Nie ma wszystkich tekstów, ale przy każdym jest w prawym górnym rogu nutka z "zajaweczką".
Początkowa faza "zatkania" po kilkakrotnym przesłuchaniu płyty już z lekka mi przeszła, doszłam do siebie trochę;-)))
To, że będzie to płyta wyjątkowa, wiadomo było od początku; Krzyś przyzwyczaił nas do tego, że spod jego rąk wychodzą wyłącznie arcydzieła, a wrażliwość Edyty Geppert jest idealna do tak emocjonalnego tematu, jakim są kolędy. Temat to piękny i wdzięczny, lecz zarazem trudny, bo powszechnie znany; prawie każdy je nosi w sobie; ma jakieś związane z nimi wspomnienia, skojarzenia i oczekiwania...
Ale osiągnięty efekt przerósł wszystko; nasi artyści dokonali rzeczy dość trudnej, jak mi się wydaje; stworzyli zupełnie nowy klimat tych utworów! Powstało wszak niezliczona ilość kolędowych produkcji, wariacji, interpretacji... ale TAKICH jeszcze nie było ))
Uwielbiam ten styl aranżacji Krzysia - instrumenty w jemu tylko właściwy sposób współgrają ze sobą, nutki jakby tkane w finezyjne koronki oplatają ten przecudny wokal Pani Edyty. Nikt tak jak on nie potrafi zagospodarować przestrzeni dźwięków! W efekcie powstało dzieło absolutnie niezwykłe, w piękny sposób sięgające do tradycji i najgłębszych emocji. POWALAJĄCE prostotą, a zarazem wnoszące nowe tchnienie w te piękne pieśni. Jakież tam jest zróżnicowanie klimatów! Od mocnego przywalenia dzwonami wszystkich świątyń świata i anielskich fanfar wieszczących Boże Narodzenie, po cichuteńki szmer gitary; łkający fortepian i srebrne fleciki; radosne góralskie smyczki i dzwonki sań; a wszystko to nie wybiegające poza tradycję i jak sądzę nie raniące uczuć najbardziej konserwatywnych wielbicieli tych prostych melodii; bez udziwnień, popadania w niepotrzebny patos i tanie efekciarstwo. Kolędy zyskały tchnienie świeżości i nowe piękno – i wielką frajdę sprawiło mi odsłuchiwanie kolejnych utworów i zgadywanie po intro, jaka to melodia – w wielu wypadkach nie zgadłam;-)))
Święta… czas radosny, chyba w roku najpiękniejszy, lecz i pełen melancholii; przywołujący wspomnienia o tych wszystkich, których nie ma z nami; czas wielkiej radości z nutką zadumy; wspomnień z dzieciństwa i tęsknota za tradycją, zapachami, ulotnym klimatem rodzinnego domu... To wszystko na tej płycie jest; zaklęte w pięknych, znanych melodiach, tekstach kolęd (które tutaj niekoniecznie są takie „oczywiste” i powszechnie znane), poruszającym tekście Gałczyńskiego w mistrzowskiej interpretacji Piotra Loretza, żartobliwym tekście „Jingle Bells” i przede wszystkim - w tym pełnym ciepła głosie naszego Anioła… Nikt tak nie potrafi!!! TYLKO Edyta Geppert.
To Boże Narodzenie będzie jeszcze bardziej wzruszające – i świętowanie najwyższy czas zacząć, idę po karpia;-))))
PS. Pan Dyrektor zapoczątkował nową kategorię wykonawcy – „odgłosy świąteczne” ))) Będziemy pamiętać, że to ON jest prekursorem;-)))
PS 2. Miny obsługi stacji benzynowej w środku nocy, gdy podjechało moje auto z daleka dudniąc „Dzisiaj w Betlejem wesoła nowina” – BEZ-CEN-NE!!!!
_________________ * Gwiazdka *
Ostatnio zmieniony przez Gwiazdka 19 Lis 2011 08:53, w całości zmieniany 3 razy
Wreszcie ją mam. Długo na nią czekałem . Od momentu zamówienia w koszalińskim EMPIKU do dostarczenia do rąk upłynęło prawie trzy tygodnie . A tak naprawdę to czekałem na tę płytę przez dużą część dorosłego życia, odkąd zacząłem słuchać piosenek Edyty Geppert i interesować się jej twórczością. Pewnie dla każdego z Was okres świąt Bożego Narodzenia to dobre wspomnienia, pełne radości i niespodzianek. W tym roku święty Mikołaj zawitał do Nas trochę wcześniej. Powoli rozwiązuję złotą wstążkę, w którą zapakowane jest pudełko z Kolendami. Dużo pięknych chwil przede mną i cieszę się jak wariat, bo mało rzeczy w obecnym czasie wywiera na mnie jakieś pozytywne reakcje. Już wiem czyj głos i śpiew będzie towarzyszył mi 24 grudnia. Żadnego wahania i zastanawiania, którą płytę wybrać. Dzięki serdeczne za trud, który został przez Was podjęty, za wspaniały głos Edyty Geppert, cudowne dźwięki wszystkich muzyków, piękne aranże, panu Piotrowi za Gałczyńskiego. W końcu Temu, kto poprzez swoje narodzenie pond dwa tysiące lat temu zainspirował całą ekipę. To Wielki Esteta i Miłośnik Piękna. Dowód na to znajduje się na srebrnym krążku.
Pozdrawiam.
_________________ Gabriel
Ostatnio zmieniony przez Paweł Gabriel 16 Lis 2011 07:00, w całości zmieniany 1 raz
(Osoby, które denerwują dłuższe SMS-y, lepiej niech sobie lekturę odpuszczą)
Minął dokładnie tydzień odkąd zapoznałem się Płytą po raz pierwszy. Już wtedy byłem nią zachwycony. Teraz gdy wysłuchałem jej wielokrotnie, dźwięki z niej dochodzące zawładnęły mną zupełnie. Od pierwszych sekund brzmienia fortepianu do cichnących odgłosów dzwonków odjeżdżających sań świętego Mikołaja.
Dobrze że tekst Magdy Czapińskiej został umieszczony na samym początku. Jego treść gdzieś kiedyś przeczytana i odfajkowana w mojej świadomości powróciła. Co swoją interpretacją dokonała Edyty Geppert? Trudno mi tu dokonywać jakiś filozoficzno-egzystencjalnych egzegez. Już pierwsze „Wróćmy po nią, Do Betlejem” (mowa o nadziej) każe się zatrzymać, natomiast to drugie jeszcze bardziej przejmujące, wręcz błagalne „Trzeba wracać, do Betlejem” - jest przyczynkiem do skrobnięcia jakiegoś uczonego eseju, jednocześnie daje wskazówkę, a właściwie nakaz, co robić.
A zaczęło się tak spokojnie i niewinnie jak pierwsze dźwięki wydobyte ręką Krzysztofa Herdzina. Zresztą nazwisko „jazzmana” Krzysztofa Herdzina winno się pojawić na samym początku. Co ja tu będę się mądrzył. Aranżacyjne mistrzostwo, ale prócz tego (tak myślę) wielka radość i przyjemność podczas pracy. Wszystkie początki cudownie pokładane, że tak powiem autorskie, pełne rozmaitych inspiracji, stanowiące przepiękny wstęp dla każdej następnej Kolendy. Jest to jednocześnie dawka pieklenie trudnych zagadek dla wszystkich spryciarzy z cyklu: jaka to melodia.
Albo czelesta. Uwielbiam to dzwonkowo-pozytywkowe brzmienie pełne jakiejś tajemnicy, mistycznego czaru i ulotności. Ale czy narodziny Chrystusa ponad 2000 lat temu w Betlejem takie nie były?
Co tu teraz dalej napisać o śpiewie, o głosie, o interpretacjach Edyty Geppert. Nie za bardzo się da. Wstyd się przyznać ale brakuje słów. Która Kolenda piękniejsza. Czy pierwsza autorstwa Magdy Czapińskiej i Seweryna Krajewskiego, szlachetny kamień którą Mistrzyni wzięła w swoje ręce. Raz, dwa, subtelny szlif i brylant gotowy. Co zrobić z tak wysoko postawioną poprzeczką. Setki wykonawców i zespołów. Orkiestry od filharmoników berlińskich po kapelę ludową z tradycyjnymi instrumentami. Tysiące interpretacji i wykonań. Miliony płyt i MP-trójek. Ale cóż to znaczy gdy do mikrofonu podchodzi Edyta Geppert. Bądź tu mądry. Która „Gloria” piękniejsza, która „Chwała na wysokości” radośniejsza. Zgadnij człowieku w którym momencie śmieje się dusza Artystki, a w którym dusza z całym ciałem, od stóp do koniuszków włosów. Czy bardziej nostalgiczna czy bardziej wzruszona. Pewnie pierwsze sekundy „Mizerna cicha”, może początek „Bracia, patrzcie jeno”. I znów Herdzin. Oddech nocy lub powiew zimnego wiatru w „Jezus Malusieńki”.
Wreszcie Janusz Strobel. Jeżeli ktoś czekał, stęsknił się, marzył o usłyszeniu głosu Edyty Geppert we współbrzmieniu z gitara klasyczną tak jak ja. Cóż rzec. Usiąść, słuchać i delektować się. Samo piękno. Chwilę wytchnienia i odrobinę błogiego spokój przynosi dopiero poezja Gałczyńskiego, ale czy na pewno. Słowa każdej Kolendy, którą Edyta Geppert wybrała na swoja płytkę zna każdy z nas, lepiej lub gorzej. Wigilijną opowieść, którą przedstawia Piotr Loretz słyszałem po raz pierwszy. I dobrze. Najpierw zdumienie, potem maksymalne skupienie, by nie uronić ni słowa. Potem to coś, co w duszy każdego z nas się odzywa, nawet gdyby był zimny jak sopel lodu.
Jeżeli odrobina chłodu błąka się jeszcze w jakimś zakamarku serca jest bez szans. Baśniowy i ciepły tekst Jacka Cygana dopełnia reszty. Smutki i zgryzoty do wora po prezentach, na sanie i w rytmie samby na Berdyczów. A jak już wybrzmią ostanie dźwięki świątecznego zaprzęgu, wyciągamy receptę Grzegorza Wasowskiego. Jak ja uwielbiam zapisane tam zalecenia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach