A TU kilka zdjęć i notki dotyczące wcześniejszych edycji festiwalu Paulina, zapowiada się plener plenerów i ja proszę o piękną, słoneczną pogodę, bo TAKIEGO słonecznego pleneru jeszcze nie widziałyśmy, prawda?!!!
Z tego co widzę, to tak naprawdę ten koncert będzie miał miejsce w Borowicach, nieopodal Podgórzyna i Karpacza, na polance
Obecnych - tyle samo na początku, ile na końcu
potopionych - o dziwo - nie stwierdzono
strat w ludziach - nie odnotowano
straty w sprzęcie jezdnym - sztuk 1 (odda się do mechanika i będzie git )))
przemoczonych - 100%
Zadowolonych - 100% !!!!
Tak w skrócie przedstawia się podsumowanie wczorajszego dnia spotkań z poezją śpiewaną pod nazwą "GITARĄ i ... " Tegoroczna edycja powinna przebiegać pod hasłem "Gitarą i wiosłem" - prawa autorskie do nazwy nie moje; dziewczyny jak najbardziej słusznie dostosowały nazwę imprezy do warunków panujących na miejscu gdyż całe Borowice były jednym wielkim potokiem; łącznie z polanką, skądinąd uroczą, na której odbywała się impreza.
Stwierdziłam - że ja to muszę zobaczyć. Koncert plenerowy, na polance, z dala od cywilizacji, z trawą zamiast ławek... Byłam na wielu koncertach plenerowych, organizowanych z różnych okazji; szczerze mówiąc byłam pełna obaw, bo moje doświadczenia w tym zakresie są rozmaite. W budynku łatwiej wiele rzeczy ogarnąć organizacyjnie, logistycznie... A tu - polana w środku głuszy...
No nic, muszę to zobaczyć! W Krakowie już rankiem na termometrach - blisko 40 stopni. Większość drogi - wściekły upał. Meldunki z placu boju - tu leje od rana, 15 stopni, zabierz ponton albo przynajmniej kajaczek!!! Hehe. Jaki deszcz???? Tu pogoda jak drut. Poczekajcie, wiozę wam słoneczko. Przy zjeździe z autostrady rzut oka na południe. Ożesz, jakie piękne pasma chmur się ścielą w tamtym kierunku! Jak pięknie wierzchołki pagórków na horyzoncie schowały się we mgle! Wreszcie trochę chłodniej!! Ufff! Po tygodniu wściekłych upałów wreszcie można odetchnąć normalnie;-) Potem zaczęło padać. Kropelka, druga... trzecia, pięćsetna, tysiąc osiemset szesnasta!!!!! I dalej leje, i wali żabami i padać nie przestaje!!! No nic, trza być twardym I skręcić w dróżkę prowadzącą przez wąski mostek nad potokiem, bo tak się wyjątkowo zgodnym chórem drą dwie odpalone nawigacje GPS I za tym mostkiem zaczął się inny świat!!!! Chyba tak wygląda raj. Kręta droga, wzdłuż strumienia, wśród nawisów skalnych, potężnych pni drzew, przepięknych leśnych krajobrazów. No nie!! Cywilizacja została daleko w tyle!!! Co z tego że pada. Trudno. Już wiem, że to będzie wyjątkowy dzień ))))
Całe Borowice to w zasadzie ta polana, przystanek autobusowy, kawałek asfaltu i kilka domów. Z każdej strony - przecudny, stary las. Szumi potok. No bajka!
Wyszłam z samochodu - i natychmiast zapadłam się w wodę po kostki Po dwóch krokach zgubiłam klapki Co tam buty. Każde przemokną natychmiast, więc co za różnica Potem wyszło, że i auto zapadło się w tę rozmiękłą trawę do połowy kół ))) Otoczenie sceny - w kałużach. Polanka - nasiąknięta wodą jak gąbka. I nie wiadomo co głośniej szumi - deszcz czy potok litościwie zbierający wodę spływającą zewsząd w swoje koryto. Jak tu pięknie!!!!
Nawet nie zimno, tylko pada na głowę. No trudno. Ale nagle jakby... słabiej?? Mniej tej wody z nieba leje?? No mniej!!!! Na pół godziny przed wejściem Pani Edyty na scenę można złożyć parasole. Oby tak wytrzymało!!!!
Przed sceną - kilka ławek. Ale po co - lepiej stać, więcej widać, można podejść bliżej sceny... bo to już pora koncertu Edyty Geppert. I polanka zamarła z pierwszą piosenką... Naprawdę warto było jechać, żeby to zobaczyć - tłumek pod sceną, w pelerynkach przeciwdeszczowych, żeby stojącym z tyłu nie zasłaniać widoku parasolami, po kostki w wodzie, stojący bez ruchu!! Totalnie wtopiony w muzykę, która spłynęła ze sceny... Brawa mieszały się z szumem potoku, jego szmer wkradał się w każdy szept i ciszę między dźwiękami i razem z Krzysiem Herdzinem był akompaniatorem... Dołączył do nich w pewnym momencie i deszcz, jednostajnym rytmem wdzierając się pomiędzy słowa piosenek. Ale wiele osób w ogóle go nie zauważyło! Zamarły tłumek chłonął kolejne utwory, bez ruchu, w absolutnym skupieniu - tylko brawom towarzyszył rytmiczny szelest foliowych pelerynek
No, ale co piękne szybko się kończy - trzeba wyłowić z trawy klapki, odkopać z błota auto i udać się z powrotem przez krętą leśną drogę, tym razem w dół, do znajomego mostku - i skręcić za nim w prawo, ku cywilizacji i domowi... Złapałam jeszcze największą chmurę na lasso i zaciągnęłam ze sobą nad Małopolskę - dość upałów, niech ten borowicki deszcz, przesiąknięty szumem potoku popada i tutaj Udało się. Szumi za oknem ))
Miłych wakacji Wam wszystkim życzę!!!! Do zobaczenia na kolejnych koncertach!!
I serdeczne pozdrowienia dla Wrocławia i okolic )))))
PS. W drodze powrotnej zapytałam Oskara: No i jak, fajnie było? Odpowiedział: "Taaaaak..." W jego wydaniu oznacza to przejaw najwyższego zadowolenia ))
_________________ * Gwiazdka *
Ostatnio zmieniony przez Gwiazdka 20 Lip 2009 10:29, w całości zmieniany 8 razy
Ach, zapomniałam!!!
Organizacja imprezy - na najwyższym poziomie!!! Świetnie działająca, kulturalna ochrona, zaplecze kulinarne, no i ludzie z obsługi bardzo życzliwi i uczynni w tych trudnych warunkach. Wielkie brawa dla tej grupki zapaleńców!!!
Gwiazdko!!!
Nie mogę wyjść ze zdumienia i podziwu dla dzielności jaką tym razem musiałaś się wykazać, by posłuchać i zobaczyć Ukochanych Artystów na Spotkaniu z poezją śpiewaną w Borowicach. Widzę, że z orszaku Apollina wszystkie muzy, jak zwykle, zaszczyciły koncert swoja obecnością, tylko On , jakby nie było Bóg Słońca, patron poezji i muzyki zapodział gdzieś swoją promienistą postać. Na drugi raz Boski Apollinie trzymaj się samochodu Gwiazdki, na pewno nie zabłądzisz. Trochę słońca i ciepłych promieni na pewno się przyda podczas każdego plenerowego występu.
A swoja drogą te kilka ostatnich relacji to pasmo niekończących przygód i niespodzianek. Co jeszcze się wydarzy?!!!
Pozdrawiam Gabriel.
_________________ Gabriel
Ostatnio zmieniony przez Paweł Gabriel 21 Lip 2009 09:00, w całości zmieniany 1 raz
Do Gwiazdka, Paulka162, Melisssa, Gigao, Marta (Nemo).
Teraz znając szerszy kontekst Waszych wojaży, dzięki wpisom w zakładce „Drogo drogo prowadź mnie!!” pod wasze posty podkładam temat przewodni z filmu Mission: Impossible, podkręcam moc swego piecyka na godzinę jedenastą i jazda gotowa. Dałyście czadu dziewczyny niemiłosiernie. Wozem bojowym straży pożarnej na Edytę Geppert. Czy jest na forum jakiś kronikarz albo inny Gall Anonim. Z autentycznym podziwem Gabriel.
Co racja to racja! Nawet jakby nie było czym (pozornie) to choćby i jakiś wóz strażacki się znajdzie!
A co do niespodzianek to chyba nikt nie napisał, że na koniec byli.. "Poeci"! Tak cudowny koniec niemniej cudownego wieczoru!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach